zupa - krem z pieczonego buraka
czyli co znalazłam w kuchni:
- 2 buraki podłużne
- 1/3 czerwonej papryki
- 1 cebula
- 2 łyżki oliwy z oliwek
- ocet balsamiczny
- 1/2 szklanki wody przegotowanej
- jogurt naturalny
- chrzan (taki w słoiczku)
Buraki upiekłam klasycznie - bez obierania, w folii aluminiowej. Na oliwie podsmażyłam niedbale pokrojoną cebulę, dodałam pokrojoną paprykę i smażyłam chwilę. Dolałam wody i dusiłam jeszcze trochę.
Gdy buraki się upiekły i trochę przestudziły (lepiej z gorących ściągnąć folię aluminiową, by szybciej wystygły), obrałam, pokroiłam w grube plasterki i wrzuciłam do garnka z warzywami.
To wszystko potraktowałam blenderem, dodając do smaku łyżkę octu balsamicznego.
W filiżance wymieszałam jogurt z odrobiną chrzanu i po kleksie na każdą porcyjkę zupy. Jeszcze tylko przyprószyć świeżo mielonym pieprzem. I jeść!
Jak jem taką kolorową zupę, to czuję, że zdrowieję!
A jak już zjadłam i była taka pyszna, to sobie pomyślałam, że w tej zupie prawie w ogóle nie ma przypraw. Nie ma soli, jest tylko troszkę pieprzu, ocet balsamiczny, chrzan - jeśli to można nazwać przyprawami. Bo ja tak gotuję - im prościej tym lepiej, bo warzywa same w sobie są dobre. Mam też wrażenie, że im dłużej jestem wegetarianką, tym bardziej mi się smak wyostrza, np. jestem wrażliwa na sól. Używam jej - a i owszem - ale jako jedną z przypraw, a nie obowiązkowy dodatek do każdego dania. Ale dla gości zawsze sól na stole stawiam, tak jak i cukier. A niech mają! ;-)
Wygląda apetycznie! Też preferuję prostotę w kuchni jednak kiedy biorę się za gotowanie brak mi umiaru w przyprawianiu. Czasem myślę sobie, że przydałby mi się chociaż krótki, tygodniowy detoks od takiego "podkręcania" jedzenia;)
OdpowiedzUsuńPozdrawiam!
pieczony burak to ostatnio moje ulubione warzywo, pewnie kiedyś się znudzi sam w sobie i zacznę z nim coś kombinować. a pomyśleć, że w dzieciństwie nie znosiłam buraków ;-)
Usuń