Uwielbiam chałwę. Zawsze uwielbiałam. Taka czekolada to na przykład w ogóle mnie nie wzrusza. Ale chałwa.. Od dziecka kocham chałwę i tak mi już chyba zostanie.
A jako że od kilku miesięcy eksperymentuję z różnymi ziarnami, to w końcu mnie olśniło, że chałwa to przecież sezam! Teraz robię prostą, szybką chałwę w domu i bez żadnych E-dodatków.
chałwa sezamowa
1/2 szklanki sezamu
1 łyżeczka miodu
1/2 łyżeczki cukru pudru z wanilią
Sezam lekko podprażam na patelni, ale dosłownie chwilkę, bo boję się, że się przysmaży za bardzo i będzie gorzki. Jak ostygnie mielę w młynku do kawy (pół szklanki to w moim młynku na dwa razy) - to wymaga cierpliwości, tj. mielę z przerwami, żeby się silnik nie zgrzał i mielę do skutku - aż sezam zamieni się w oleistą maź.
Dodaję wtedy miód i cukier, mieszam łyżeczką i jem! :-)
Znowu tak mam - wygląda nieszczególnie, ale nie ma się czym martwić, bo znika błyskawicznie. Pewnie mogłaby być dodatkiem do różnych dań i deserów, ale jest tak smaczna, że zjadam po prostu porcyjkę łyżeczką do popołudniowej herbaty (gorzkiej dla równowagi).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz