piątek, 21 czerwca 2013

Lekki wiosenno-letni kapuśniaczek

Za oknem niemiłosierny upał, a mnie się zachciało zupy. Trochę dlatego, że taka pogoda nie sprzyja przechowywaniu warzyw. Więc warto wrzucić je do zupy, zwłaszcza takiej, która nie wymaga długiego przygotowywania.

lekki wiosenno-letni kapuśniaczek

3/4 główki kapusty
1/2 kalarepki
5 średnich młodych ziemniaczków
1 cebula
pęczek młodej włoszczyzny
3 łyżki oliwy
sól, pieprz 
przydałby się jeszcze natka pietruszki

Jako że moja kuchnia zamieniła się w tropiki, najpierw przygotowałam wszystkie warzywa, obsmażyłam posiekana cebulkę na oliwie, trochę posprzątałam a dopiero potem wstawiłam wodę (około 1,5 litra), wrzuciłam włoszczyznę i wyszłam. Wszystko gotowałam pod przykryciem. Po 5 minutach dorzuciłam kapustę i kalarepkę. Po kolejnych 10 wrzuciłam ziemniaki. Potem jeszcze tylko cebulkę, sól, pieprz, jeszcze chwilę pogotowałam i wyłączyłam gaz. I czekałam z dala od kuchni aż trochę wystygnie.

A potem wróciłam i zjadłam :-)






Wegańska zupa latem!

środa, 19 czerwca 2013

Owsianka kokosowo-migdałowa

Zostało mi trochę mleka kokosowego, więc od kilku dni na śniadanie takie pyszności zajadam.

owsianka kokosowo-migdałowa

2 łyżki płatków owsianych
1 łyżka mleka kokosowego
1 łyżka wiórków kokosowych
15 migdałów
woda

Standardowo zalewam płatki owsiane wrzątkiem, tym razem trochą więcej, tak z 2  cm ponad suche płatki.  Jak napęcznieją to dodaję mleko, wiórki i zmielone w młynku do kawy migdały. Przepyszności.







poniedziałek, 17 czerwca 2013

Truskawki z mlekiem sojowym

Truskawki, truskawki, wszędzie truskawki. Dziś kolejny koktajl, tym razem z domowym mlekiem sojowym. Tanio i smacznie. No i zdrowo! :-)

truskawki z mlekiem sojowym

10 NAPRAWDĘ DUŻYCH truskawek
1/3 szklanki mleka sojowego naturalnego / ja mam domowe :-)
1 łyżeczka ksylitolu

Wszystko miksujemy i mamy szklankę pysznego koktajlu.




  

I pomyśleć, że jeszcze miesiąc temu nie znałam smaku mleka sojowego...

Truskawkowy zawrót głowy 2013
LET'S EAT STRAWBERRIES

Kotlety z okary

Jeszcze kilka dni temu nie miałam pojęcia, co to jest okara. A dziś na obiad zajadamy się pysznymi (i tanimi!) kotletami z okary. Zrobiłam swoje pierwsze sojowe mleko z 1 szklanki soi (przepis inspirowany blogiem I can't believe it's vegan). No i z produkcji mleka została okara. Od początku wiedziałam, że z będą z niej kotlety. Robiłam je zupełnie nie mając pojęcia jak będą smakowały. Wyszły pyszne!

kotlety sojowe z okary

okara z 1 szklanki soi (moja była dość mokra)
1 jajo
6 łyżek pestek z dyni
4 łyżek płatków owsianych
2 ząbki czosnku
1 łyżeczka papryki w proszku
1 łyżeczka kuminu
sól, pieprz

płatki owsiane i otręby do obtaczania
olej do smażenia

Czosnek wycisnęłam do okary, wymieszałam i zostawiłam w lodówce na około 2 godziny. Potem dodałam pozostałe składniki i porządnie wymieszałam. Masa wyszła dość rzadka, wodnista. Formowałam nieduże i dość płaskie kotlety (bałam się, że będą się rozpadać podczas smażenia) - w sumie wyszło około 12 kotlecików, które zmieściły się na dużej patelni. Usmażyłam na średnim ogniu, żeby się wypiekły w środku.
Byłam bardzo zdziwiona tym, jak dobre wyszły i jak dobrze trzymają kształt. 




Część zjedliśmy na niedzielny obiad, a pozostałe w postaci wegeburgerów pojechały w poniedziałek do pracy jako drugie śniadania :-)




Akcja Ogryzek - kreatywne wykorzystanie resztek!

niedziela, 16 czerwca 2013

Kokosowy smak raju

Chyba każdy pamięta telewizyjną reklamę "Bounty - smak raju". Skuteczną, bo na lata zapadła w pamięć. I przekonała mnie, gdy byłam dzieckiem, że ten kokosowy baton to najsmaczniejsza ze słodkości, którą można kupić. Batona nie jadłam od lat, ale sentyment do kokosowych słodkości pozostał.

Miały dziś być kulki kokosowe w czekoladzie, ale nie sa to ani kulki, ani w czekoladzie. Ale jest smak raju!

rajskie kokosowe smakołyki

200 g wiórków kokosowych (czy może wiórek kokosowych?)
200 g mleka kokosowego
6 łyżek ksylitolu

polewa:
1/4 tabliczki gorzkiej czekolady
1 łyżka mleka kokosowego

Mleko po wyjęciu z lodówki (gdzie przechowuję otwartą puszkę) ma konsystencję stałą, więc nakładałam je łyżką do miski. W temperaturze pokojowej robi się rzadsze, mieszałam i porcjami dosypywałam wiórki kokosowe (ze 2 łyżki odłożyłam do posypania) i zmielony ksylitol. Gdy wszystkie składniki były dobrze połączone wstawiłam do lodówki na około kwadrans.
Przygotowałam polewę - czekoladę rozpuściłam z mlekiem kokosowym.
Po wyciągnięciu starałam się uformować kulki i ładnie je całe oblać czekoladą. Ale w połowie pierwszej juz mi sie skończyła cierpliwość ;-)
Wyszły nierówne, jajowate porcyjki, pomaziane czekoladą, oprószone wiórkami. Brzydkie. Niebezpiecznie smaczne.

W podanych proporcji wyszło około prawie-kulek.




Taki deser najchętniej z gorzką, esencjonalną czarną herbatą. Ostatnio wróciła do łask.


~ ~ ~ ~ ~ ~ ~

Ale od pewnego czasu Bounty nie kojarzy mi się tylko ze smakiem raju, ale także z pewna książką: "Jutro przypłynie królowa" Macieja Wasilewskiego. Pewnie znacie, bo było o niej głośno. To książka o mieszkańcach wyspy Pitcairn, którzy mówią o sobie, że są potomkami buntowników z legendarnego statku Bounty.
Ja serdecznie polecam, mimo że opowieść jest wstrząsająca, ale warto. Zwłaszcza jak sobie uświadomimy, że to nie jest opowieść o dalekiej wyspie na końcu świata, tylko o zasadach społecznych i granicach człowieczeństwa. I o tym jak względne jest to, co uznajemy za dobre lub złe.
Polecam.

Fot. czarne.com.pl








środa, 12 czerwca 2013

Zupa pomidorowa

Chodziła za mną kilka dni. Wiem, że nie sezon. Ale odkąd zachomikowałam na czarna godzinę kilka puszek pomidorów (głównie do makaronów), było to nieuniknione. Lubię zupy pomidorowe, które są gęste od pomidorów, które nie są zabielane czy zagęszczane (o zgrozo) mąką.

zupa pomidorowa

1 marchewka
1 pietruszka
1 ząbek czosnku
1 puszka pomidorów
1 łyżka przecieru pomidorowego
1 cebula
 2 łyżki oliwy
3 garście makaronu (ja użyłam muszelki, ale tylko dlatego, że wymiatałam makaronowe resztki)
przyprawy
2 litry wody

Z zupą to ja lubię chodzić na łatwiznę. DO wrzątku wrzucam marchewkę, pietruszkę i czosnek. Gotuję aż będzie miękkie i blenderuję. Dorzucam makaron. Potem pomidory z puszki i przecier. Dalej gotuję. W międzyczasie smażę cebulę na oliwie i na koniec dodaje do zupy. Jeszcze tylko przyprawy i gotowe.







Wegańska zupa latem!

Truskawkowo-bananowa rozkosz

Pewnie macie swój ulubiony warzywniak? W moim Pani od pewnego czasu nie wita klientów standardowym "co podać" - tylko każdego pyta na dzień dobry "ile truskawek?". Uwielbiam ją za to. Dla mnie 2 kilogramy.

Uwielbiam truskawki, choć zawsze miałam z nimi taki problem, że mogłam jeść tylko na surowo. Nie lubię smaków truskawkowych w słodyczach, nie lubię ciast truskawkowych, a po mlecznych-kefirowych koktajlach z truskawkami zwykle bolał mnie brzuch. W tym sezonie królują koktajle bezmleczne. Z różnych kombinacji na razie faworytem jest bananowo-truskawkowy.

truskawkowo-bananowa rozkosz

10 truskawek
1 banan

Myjemy, obieramy, miksujemy i zjadamy. Zanim zjemy - zachwycamy się kolorem!








wtorek, 4 czerwca 2013

Znowu pesto + bonus

Trzeba to przyznać wprost: jestem pestomaniaczką. Jeśli chodzi o zawartość korzystnych dla zdrowia składników, czas przygotowania i smak - pesto znajduje się na pewno  czołówce. No zwłaszcza czas przygotowania ma tu wielkie znaczenie, gdy wracam z pracy i w ciągu 15 minut podaję na stół makaron razowy ze świeżym pesto.

Ale nie jest tak źle - ostatnie pesto na blogu było na początku kwietnia, więc spoko ;-)

pesto pietruszkowe z sezamem

2 pęczki natki pietruszki
1/2 szklanki słonecznika
1/3 szklanki ziaren sezamu
2 małe ząbki czosnku
oliwa z oliwek - zależnie od tego jaka konsystencję chcemy uzyskać

Myję dokładnie natkę, susze i siekam niedbale, wrzucam do pojemnika blendera. Do natki wyciskam czosnek. Słonecznik i sezam lekko prażę na suchej patelni, studzę. Blenderuję natkę dosypując po trochę słonecznika, sezamu i dolewając oliwę. Tym razem nie jest rozdrobnione na maksa, bo byłam bardzo głodna i bardzo się spieszyłam :-)
Podaję na obiad z makaronem razowym, a jeśli coś zostanie (a staram się, by zawsze zostało), to zamykam do słoiczka i zjadam z razowym chlebem :-)



No i ten kolor! Za niego tez uwielbiam pesto - w taką pogodę taki kolor jest w sam raz! :-) 



I jeszcze obiecany bonus - ten film jest tak słodki, że nie mogłam się powstrzymać!
W bardzo prosty sposób wyjaśnia, dlaczego nie powinniśmy jeść zwierząt.